Trudne początki
W roku 2005 zaczynaliśmy jako mała firma, zajmując się wyłącznie instalacją wentylacji mechanicznej w domach z rekuperacją. Przez lata zrealizowaliśmy wiele projektów, zarówno w niewielkich domach, których powierzchnia nie przekracza 100 m2, ale też w dużych (ok. 1000 m2). W naszym portfolio wymienić można realizację zleceń dotyczących instalacji w salonach samochodowych VW, Mercedesa, BMW, Skody, w wielu restauracjach, w tym w znanych wszystkim restauracjach McDonald. Zebrane doświadczenie pozwoliło nam rozszerzyć swoją wiedzę, umiejętności oraz ukierunkować rozwój firmy. Obecnie zajmujemy się wyłącznie instalacjami w domach jednorodzinnych. Rozwój firmy jest procesem, w czasie którego zyskujemy zaufanie klientów, stając się podmiotem godnym polecenia.
Przez lata pracowaliśmy wykorzystując do montażu wyłącznie urządzenia marki Mitsubishi, które są dla nas absolutnym liderem. To marka, która oferuje do sprzedaży pompy ciepła najwyższej jakości. Chcąc dać naszym klientom gwarancję skutecznego działania zawsze wybieraliśmy wyłącznie sprawdzone rozwiązania. Z czasem, pod wpływem próśb naszych klientów zaczęliśmy rozważać rozszerzenie oferty, aby zaoferować pompy ciepła w nieco tańszej wersji. Jak się to skończyło?
Czy rozwiązania niskobudżetowe rzeczywiście są tańsze?
Doświadczenie i rzetelne podejście do klienta sprawiło, że przed wprowadzeniem do oferty innych niż Mitsubishi modeli pomp ciepła postanowiliśmy przetestować wybrany model marki GREE. Zakupiliśmy więc odpowiednie urządzenie i zamontowaliśmy na własny użytek. Zgodnie z założeniem faza testów miała trwać ok. 3-4 miesiące. Jest to czas, w którym można obserwować urządzenie i wysnuć wnioski na temat skuteczności działania. Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem – model miał zostać wprowadzony do oferty na stałe. Przez lata pracowaliśmy na swoją reputację, stąd decyzja o przetestowaniu urządzenia, zanim trafiłoby ono do klientów.
Do obserwacji wykorzystana została pompa ciepła GREE, o mocy 10 kW. Postawiliśmy na rozwiązanie typu monoblock. Zadaniem pompy miała być obsługa wyłącznie ogrzewania podłogowego, o powierzchni 410 m2. Całość wspomagana grzałką 3+3kW. Efekty?
W początkowej fazie działania odbywało się oczywiście wygrzewanie posadzki, zaczynaliśmy zatem od 100 m2, zwiększając powierzchnię o kolejne 100 m2, aż do rozpoczęcia pełnego ogrzewania. Takie postępowanie pozwala stopniowo nagrzewać kolejne fragmenty podłogi, aby nie obciążać nadmiernie pompy i grzałki. Czas wygrzewania wylewki trwał w tym przypadku 14 dni i dopiero po tym czasie pompa zaczęła pracować w normalnym trybie.
Bazując na naszym dotychczasowym doświadczeniu w branży pomp ciepła, znając konsekwencje, jakie wiążą się z awarią pompy typu monoblok zimą, przygotowana instalacja uzupełniona została specjalnym płynem niezamarzającym. Postępowanie pozwala zabezpieczyć się przed poważnymi problemami, jednak wymaga dodatkowej inwestycji. W naszym przypadku był to dodatkowy wydatek rzędu ok. 4000 zł. Kosztu tego nie można jednak analizować wyłącznie w kontekście początkowej inwestycji, lecz w perspektywie długookresowej, gdyż ewentualne komplikacje związane z pominięciem tego działania będą jeszcze bardziej kosztochłonne.
Nasze doświadczenia
Praca z pompą GREE od początku była dla nas sporym wyzwaniem i problemem. Już w pierwszym miesiącu doszło do awarii wentylatora w jednostce zewnętrznej. Jednostka stanęła, a przyczyną problemu były zatarte łożyska. Zdarzenie zgłoszone u producenta, który usunął awarię, jednak od chwili zatrzymania działania pompy do jej ponownego uruchomienia minęły 4 dni. O tym, że jednostka nie działa dowiedzieliśmy się dopiero po 5 godzinach, więc gdyby nie zabezpieczenie w postaci płynu niezamarzającego najprawdopodobniej pompa byłaby do wymiany. Gdyby doszło do zamarznięcia w zewnętrznej jednostce, doszłoby do uszkodzenia wymiennika, a woda przedostałaby się do układu freonowego, a tego nie da się już naprawić. Przez te 4 dni urządzenie pracowało na grzałce, która ogrzewała cały budynek.
Wymiana wentylatora pozwoliła powrócić pompie do normalnej pracy. Tym razem urządzenie działało prawidłowo zaledwie przez 21 dni. Tym razem uszkodzeniu uległo sterowanie pompą obiegową, a dokładniej – zanikł sygnał PWM. Pompa ponownie stanęła, informując o awarii polegającej na braku przepływu cieczy. Konieczna była wymiana płyty głównej. Od chwili zgłoszenia awarii do jej usunięcia minęło kolejne 4 dni.
Po usunięciu usterki podjęliśmy próby podłączenia urządzenia do WiFi. Tu kolejne niepowodzenie, bo okazało się, że moduł – nie działa. Następnie okazało się, że doszło do kolejnej awarii sterowania PWM, natomiast zamiast kolejny raz wymieniać płytę główną zdecydowaliśmy o przełączeniu działania pompy obiegowej na 100% bez sterowania.
Wnioski
Osobiste doświadczenia z pompą ciepła niskobudżetową zakończyły się dla nas niezadowalająco. Liczba awarii w tak krótkim czasie była nie do przyjęcia. W okresie testów przez 8 dni urządzenie nie działało, a budynek ogrzewany był wyłącznie dzięki grzałce, co wygenerowało dość duże wydatki (rzędu ok. 1500 zł). W tym krótkim czasie aż 4 razy do urządzenia wzywany był serwis. Mimo iż naprawy objęte były gwarancją, jednak stosunek strat był zdecydowanie wyższy. Chcąc wprowadzić alternatywną, tańszą wersję pomp ciepła do oferty z dużym prawdopodobieństwem odnotowalibyśmy spore straty, ponieważ to my, jako instalator udzielamy gwarancji na urządzenie. Zatem z jednej strony musimy dotrzeć ponownie do klienta, aby naprawić usterkę, z drugiej jest to czas, w którym nie możemy zarabiać montując kolejne urządzenia.
W przypadku alternatywnej pompy, dzięki wykorzystaniu płynu niezamarzającego, uniknęliśmy bardzo poważnych konsekwencji, które sprawiłyby, że całe urządzenie byłoby do wymiany.
Instalacja u klienta pompy o niezadowalającej jakości, mimo iż pozornie tańsze generowałoby dla nas dużo większe koszty i jednocześnie straty liczone zarówno w wymiarze finansowym, jak i wizerunkowym. Montaż awaryjnych jednostek zdecydowanie zepsułaby naszą opinię, na którą pracowaliśmy przez lata. Dlatego też ostatecznie zrezygnowaliśmy z wprowadzenia do oferty urządzeń niskobudżetowych, gdyż w tym wypadku oszczędność jest jedynie pozorna.